niedziela, 7 września 2014

Rozdział 9.

Odkładam kartkę na stolik i milczę.
- I jak - pytają wszyscy naraz.
-  Przeczytajcie - mówię wiedząc, że nie dam rady im powiedzieć bo się rozpłaczę.
Kiedy podaję im kartkę widzę jak wymieniają tajemnicze spojrzenia. Oddają mi kartkę.
- Ale.. Ale.. jak to możliwe? Skąd my weźmiemy te 4 tysiące na operację? - łka Ann, która chowa się w uścisku Bradley'a.
- To nie wasz problem. To mój problem - mówię.
- Ja zapłacę. Mam tyle kasy - wtrąca się Harry, który nic nie mówił od samego wejścia na salę.
On? On? Czy on jest zdrowy na umyśle? Sam mi to zrobił, a teraz chcę z siebie zrobić wielkiego bohatera. Nie będę mówić, że on mi to zrobił bo wiem, że będę miała jeszcze większe kłopoty, które już i tak mam.
- Nie - mówię stanowczo.
- Zrobię to i tyle rozumiesz? - mówi, a ja tylko kiwam głową.
- Nie musicie ze mną zostawać, jeśli nie chcecie - mówię, chociaż chcę żeby zostali. Ale też nie chcę mieć fałszywych przyjaciół.
- Zostaniemy jeszcze trochę z tobą i jutro przyjedziemy - w jej głosie czuć zmęczenie.
- Ja zostaję - po raz drugi się odzywa.
Nie chcę, żeby został, ale nie mam wyjścia. I tak jak mu powiem, że nie to zostanie. Nie mam ochoty, aby się z nim dziś kłócić. Nastaje cisza. Te 15 minut ciszy zdaje mi się ciągnąć wieki.
- Jedziesz z nami, Harry? - pyta chłopak.
- Mówiłem, że nie - odpowiada chłodnym tonem.
- To cześć - żegna mnie Ann.
- Cześć - macham do nich.
Kiedy oddalają się zdaję sobie sprawę, że zostałam sama z nim. Sama z Harry'm.
- Spierdalaj - chowam głowę w poduszkę.
Nie odpowiada. Zamiast tego zaczyna gładzić mój policzek jakbym była jego dziewczyną. A nie jestem. Dobra, dla niego tak. Ale ja nie chcę. Gwałtownie się odwracam od niego i udaję, że śpię.
- Przepraszam - szepcze mi do ucha.
Nie odpowiadam mu i w dalszym ciągu udaje, że śpię.
- Wiem, że nie śpisz - mówi szeptem.

                                                                       ***

Gdy ponownie otwieram oczy przez okna można ujrzeć zachodzące słońce na tle bladego różu, gdy spoglądam niżej zauważam, że Harry nadal tu siedzie ze mną.
- Wstałaś - mówi niecierpliwym tonem.
- No wow - wywracam oczami - idź stąd. Nie widzisz, że nie chcę tu ciebie - dodaje.
- Nie bądź taka do przodu - syczy

Harry's POV:

Dlaczego ona jest taka nieznośna? Zwykle do dziewczyny się do mnie lepią, ale ona jest jakaś inna, tajemnicza. Chyba chcę zobaczyć co może się jej stać jak będzie chciała być waleczna. Jeśli będzie taka jak teraz niech wie, że jej życie zamieni się w piekło.
Idę nie ma co marnować czasu. Kiedy wychodzę widzę jej szczęście wymalowane na twarzy. Co za idiotka. Powinna czuć się zaszczycona, że chcę być z nią blisko.

Darcy's POV:

Uśmiecham się, gdy Harry odchodzi ode mnie. To takie miłe uczucie pozbyć się kogoś kogo się nienawidzi. Mam nadzieję, że przynajmniej przynieśli mi jakąś książkę. Pochylam się w dół, gdzie leży mój plecak. Sięgam po niego i zaczynam grzebać w poszukiwaniu za książką. Znajduję trzy książki i nie wiem którą wybrać. "Zmierzch" "Hobbit" i "Deklaracja"* to przecież moje ulubione książki. W końcu decyduję się na "Zmierzch na, który mam największą ochotę. Po kilku stronach okazuję się, że nie mam nastroju, aby to czytać. Sięgam, więc po Deklarację. "Nie bój się wydostaniemy się stąd" przypomina mi to jak mój dom. Tylko, że ja byłam tam sama bez nikogo. Bez niczyjej pomocy skazana na piekło. Słyszę dzwonek mojego telefonu. Wkładam zakładkę i sięgam po plecak. Szukam telefonu. Kiedy go znajduję przejeżdżam palcem po ekranie i przykładam telefon do ucha.
- Przepraszam, kim jesteś? - pytam, gdy zauważam, że jest to numer bez nazwy.
- Naprawdę nie wiesz? - pyta.
- Nie - odpowiadam szczerze.
- Jestem twoim ojcem - odpowiada głos po drugiej stronie.
- T-ttata? - jąkam się.
Przez dalszą część rozmowy opowiada mi o sobie, a ja jemu też.
- Gdzie jesteś? - pyta.
- W szpitalu - mówię i podaję mu adres.
- Zaraz będę - mówi.
Rozłączam się i odkładam telefon na szafkę. Nie zauważam nawet momentu, kiedy wchodzi na salę.

*Deklaracja - książka opowiadająca o nielegalnym życiu wielu dzieci, które nie powinny się narodzić. W tym również zawsze posłuszna Anna. Wszystko zmienia się kiedy pojawia się pewien chłopak, Peter. Dziewczyna początkowo go nie lubi, kiedy on opowiada jej o ich rodzicach. Jednak po jakimś czasie ulega jego opowieściom i ucieka z nim z ośrodka dla nadmiarów do swoich rodziców. Szczerze polecam! Jest boska *.*

Czytasz? Komentujesz to dla ważne :)