Rozdział 1.
Darcy's POV:
Wstałam
z zamiarem już dawno planowanym i ustalonym,aby wyjechać z Chicago do
Londynu.Oczywiście miałam początkowo zamieszkać u przyjaciół,których
poznałam w tamte wakacje w Dublinie.
Moja walizka leżała zapakowana koło
mojego łóżka.Wiedziałam,że ciężko będzie mi opuścić moje ukochane
Chicago.Za dużo tych wspomnień,za dużo.Po moich długich przemyśleniach
powinnam już wyjść z łóżka.
Nareszcie decyduje się na wyjście z tej
miękkiej i ciepłej kołdry kojącej moje zmartwienia każdej nocy.Jak
zawsze nie chcę po sobie zostawiać nieładu i bałaganu.
Po prostu muszę
pościelić łóżko i posprzątać pokój na błysk,ale zdecydowanie za mało
czasu.Czy muszę aż tak dużo o tym wszystkim myśleć?To jest denerwujące
robiąc potrzebną rzecz i nie móc koncentrować się na niej.Po długim i
intensywnym myśleniu by się przebrać z mojej wełnianej piżamy.
Decyduję
się na kaszmirową bluzkę z napisem ,,My love.My life" dżinsy i moje buty
na dość wysokim obcasie.Staram się ubrać jak najszybciej,aby nie
spóźnić się na samolot.Czynność nie zajmuje dużo czasu.Nadeszła pora na
dobranie fryzury.
Bez zastanowienia zamierzam moje blond włosy spiąć w
kok.To też nie zajmuje aż tak dużo czasu jak myślałam.Po ubieraniu,myciu
i czesaniu muszę sprawdzić czy wszystko wzięłam.Wszystko na
miejscu.
Ciągnę za sobą walizkę schodząc po schodach.Jak zawsze moja
matka w kuchni.Nie obejdzie się przecież bez kłótni.Z resztą jak zawsze.
-Gdzie się wybierasz Darcy?Nie pamiętasz,że nie wolno ci wychodzić nigdzie?-mówi moja matka.
O jak zawsze nigdzie nie mogę wyjść bo nauka.Tak jest już od kiedy pamiętam.Czemu ona mi to robi?!
-Mam już 18 lat mogę wyjść gdzie chcę i kiedy to już od ciebie nie zależy.-Odpowiadam.
-Chcę żebyś wyszła na ludzi.Robię to dla twojego dobra,Deliah-mówi.
Czy musi do mnie mówić pełnym imieniem?Wie,że tego nie lubię.
-Gdyby Cię to obchodziło wyjeżdżam do Londynu.-odpowiadam.
-Nie ma nawet o tym mowy!I jak niby będziesz zarabiać?Zostaniesz dziwką i będziesz miała nie po kolei w głowie-mówi.
Tego
już za wiele.Będę prostytutką?
Nie w moim stylu.Mam tego dość.Wychodzę z
mieszkania bez zastanowienia.
Wtedy zdaję sobie sprawę iż nie ma kto
mnie odwieźć na lotnisko.Pójdę do sąsiadów.Mam nadzieję że będą mili dla
mnie i spełnią moją prośbę.
Pukam niepewnie do drzwi.A co jeśli mnie wyśmieję?
-Dzień dobry czy mogła by mnie pani zawieźć na lotnisko?-pytam
Czekam niecierpliwie na odpowiedź.Musi się zgodzić.Przecież wygląda na miłą kobietę.
-Oczywiście kochanie.Czy to daleko?-pyta uśmiechnięta kobieta.
-Dziękuję pani.-uśmiecham się.
-Mów mi Katy mówiąc do mnie pani czuje się obco.-śmieję się.
-Samochód jest na parkingu,proszę to kluczyki.-podaję mi.
Chwilę później znajduję jej samochód.Jest całkiem wielki i srebrny widać,że pochodzi z bogatej rodziny.Wsiadam i czekam na nią.
Po chwili przychodzi do mnie i włącza silnik.Siedzimy w ciszy.Niezręcznej ciszy.Tak dobiega podróż do końca.
-Dziękuję Katy za podwózkę to bardzo miłe.-rzucam uśmiech.
-To nic wielkiego.-uśmiecha się.
Wychodzę samochodu i patrzę jak odjeżdża.Po jej odjeździe wchodzę do środka wielkiego budynku.Wszystko jest już
wypełnione.Teraz
tylko zostało mi 15 minut do odlotu.Zamierzam jeszcze kupić wodę.Po
zakupie wody zmierzam w kierunku samolotu.Wchodzę po schodach,a
następnie wsiadam do samolotu.Wykonuję polecenia kapitana i siedzę w
samolocie.W lecącym samolocie.
Czytasz=Komentarz :)
Chcę zobaczyć w ten sposób ile osób to przeczytało ;)
:*
OdpowiedzUsuń