niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 4

Samochód wtoczył się na parking. Chwilę później wyszła z niego Ann a za nią brunet z piwnymi oczami i twarzy z ciepłym uśmiechem. Kiedy Ann namierzyła mnie wzrokiem zaczęła machać do mnie z daleka, co odwzajemniłam. Teraz szli w moją stronę lekkim i powolnym krokiem. W następnej chwili zauważyłam tego chłopaka z lotniska. Skąd on się tutaj do cholery wziął? Może po prostu z mojej rozpaczy nie zauważyłam, gdy przechodził koło mnie? Już sama nie wiem. Teraz chcę aby moje łzy ustały i nie było widać moich zaczerwienionych oczu. Nie chcę zrobić przy tym brunecie zrobić złe wrażenie. Ale przecież już byli coraz bliżej i nie miała szans, by nie wyglądać jak bym przed chwilą płakała. Najwyżej wszyscy będą mnie omijać szerokim łukiem, aż w końcu przez to stracę nawet moją Ann. Dlaczego się na nich tak cały czas gapię? Szybko Darcy, szybko myśl. Aby nie zauważyli mojego ciągłego patrzenia na nich udaję,że szukam telefonu, który i tak leży obok mnie. Ale ze mnie idiotka. Teraz byli jedynie kilka kroków ode mnie.
- Cześć jestem Liam, miło mi Cię poznać. - mówi od razu, kiedy staje obok mnie i przytula mnie. Odwzajemniam to. Po chwili puszczam się z jego uścisku.
- Ja jestem Darcy, mi ciebie też -  mówię i uśmiecham się do bruneta.
- Może poznałaś już Harry'ego? - pyta mnie Ann.
Harry gwałtownie się do mnie przybliża obejmując mnie swoim ramieniem. Chociaż staram się puścić jest on zbyt silny.
- Jestem jej chłopakiem - mówi na co kręcę głową.
Kurwa tego już za wiele. Co on sobie myśli, nazywając mnie swoją dziewczyną?!
- Nie żartuj kochanie - mówi na co moja twarz robi się cała czerwona.
Próbuję wyrwać mu się specjalnym i sprawdzonym chwytem, ale nadal jest za silny. Kurwa.
- Nie wstydź się swojego chłopaka, Darcy - śmieję się Ann.
Usta Harry'ego niebezpiecznie  przybliżają się mojego policzka. Teraz jestem bezradna. Jestem zbyt słaba. Po chwili muska mój policzek i patrzy mi w oczy. Po chwili wraca do swojej poprzedniej pozycji, nadal trzymając mnie jak psa na smyczy. Cholera. Chwilę słychać ciche chichoty Ann i Liam'a. Następnie trwa niezręczna cisza.
- Pora już się zwijać co? - po chwili pyta Ann na co wszyscy kiwają głową.
Kierujemy się do samochodu. Harry uwalnia mnie z uścisku, na co próbuję odejść jak najdalej od niego, ale jest szybszy ode mnie i łapie mnie mocno za nadgarstek, próbując udawać,że naprawdę jesteśmy razem. Ale tak nie jest. Cała wędrówka przebiega w ciszy. Kiedy jesteśmy przy pojeździe, próbuję otworzyć drzwi, na co Harry lekko mnie popycha i sam otwieram mi drzwi, czekając aż ja wejdę. Siadam na sam koniec samochodu z nadzieją, że środkowe siedzenie nie ma pasa. Myliłam się, nie może się ode mnie odpieprzyć?
- Proszę zapiąć pasy - oznajmia żartobliwie brunet, na co ja i Ann śmiejemy się, a Harry pozostaje niewzruszony, łapiąc mnie ponownie za rękę.
Dziewczyna włącza radio i odpala silnik.
- Daleko jest stąd do twojego mieszkania? - pytam, czekając cierpliwie na odpowiedź.
- Samochodem jakoś 20 minut stąd - mówi i uśmiecham się.
- Od jak dawna spotykasz się z Harry'm - pyta mnie Liam.
- Od jakiegoś roku, kiedy wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. - wtrąca się Harry.
Co za dupek co sobie on wyobraża. Przez jego słowa staje mi ogromna gula w gardle, przez co nie mogę odpowiedzieć. Świetnie, wręcz zajebiście. Dalsza droga przebiega w ciszy. Na moje szczęście.
- Zaraz będziemy na miejscu - oznajmia Ann, kiedy ja spoglądam przez okno widząc jak wjeżdżamy na parking, szukając wolnego miejsca. Po znalezieniu miejsca wszyscy otwieramy drzwi i kieruję się w stronę bagażnika, by wyjąć swoją torbę. Otwieram drzwi bagażnika i zabieram swoją torbę, ciągnąc ją za sobą i idąc tym razem bez Harry'ego. Widzę dużą przerwę pomiędzy mną, a nimi, więc przyspieszam znajdując się obok Ann. Przekraczamy klatkę schodową i kierujemy się do windy. Wchodzimy wszyscy do niej, Harry naciska szóstkę. Jadąc zatrzymujemy się kilkakrotnie, w końcu zatrzymujemy się na naszym piętrze. Idę za nimi patrząc na swoje otoczenie, pełne drzwi. Nareszcie zatrzymujemy się przed 20, a Liam dzwoni. Myślałam, że to jej mieszkanie, więc dlaczego puka? Po chwili drzwi otwierając się.
_________________________________________________________________________________
Czytasz-Komentarz :)

1 komentarz: