Rozdział 7.
Głowę miałam schowaną w poduszkę. Czułam gule w gardle. Nie śmiałam mu odpowiedzieć na jego pytanie. Po prostu nie mam na to siły. Zbyt dużo ostatnio się dzieję. Stanowczo za dużo na jedną osobę. Opuszczenie kraju, poznanie Ann, wystawienie mnie przez przyjaciół, rozmowa z Harry'm, kłamstwo Harry'ego, uderzenie Bradley'a, jazda i rozmowa z nim i teraz to. Ja już dłużej nie wytrzymam. Nie jestem jedną z tych wytrzymałych dziewczyn. Mam już dość, a nadal czułam obecność Harry'ego siedzącego obok mnie. Ann by mnie zapytała czy chcę być z nią w pokoju, ale nie już miejsc tutaj, a to było jedyne. A przecież nie będę spała w sypialni, widząc, że tutaj są regularnie imprezy i przychodzi tłum ludzi. A później pijani śpią w przypadkowych pokojach, łazience, kuchni, na podłodze lub na kanapach. Nie wiem ile minęło już czasu odkąd Harry siedzi na moim łóżku, czekając na moją odpowiedź, której i tak się nie doczeka.
- Może odpowiesz mi, księżniczko. - pyta Harry zbliżając się do mnie.
- Spieprzaj - to jedyne na co mogę się zdobyć.
Wydawało mi się, że schodzi z łóżka i się oddala. Cóż, myliłam się zamiast wyjść i dać mi spokój kładzie się obok mnie i przytulając. Tego już kurwa za wiele.
- Czemu odstawiasz tutaj taki cyrk przed wszystkimi, skoro możesz mieć każdą? - pytam się próbując uwolnić się z jego objęć.
- Mogę Ci wszystko powiedzieć jeśli siądziesz i wysłuchasz mnie, kochanie - mówi.
- To puść mnie - każę mu i spełnia moje oczekiwania.
- Zacznę od początku całą to historię. Więc tak wyjechałem w tamtym roku do Chicago, by pójść na cholerne studia. Ale po roku mnie wywali. Ale to już inna historia. Może widziałaś mnie może nie. To nie wiadome. Pierwszy raz zobaczyłem cię, gdy siedziałem na ławce przy twoim bloku. Właśnie wtedy wyszłaś na zakupy z twoją matką, a ja przyglądałem się tobie, byłaś piękna i nadal jesteś. Szłaś z swoją matką, gdy ktoś ci pomachał. Okazało się, że była to twoje znajoma z klasy. Skąd to wiem powiedziałaś do nich "Cześć Malia" właśnie wtedy zapytałaś się swojej matki czy możesz się z nią spotkać, ale twoja matka odpowiedziała, że nie bo pochodzi z biednej rodziny. Byłaś zawiedziona, smutna. Wynikało to z twojej miny na twarzy. Później udałem się do niej i zacząłem wypytywać o ciebie powiedziała mi jak się nazywasz, ile masz lat, gdzie dokładnie mieszkasz i o twojej pieprzonej matce, która nie pozwalała Ci nawet pójść do jednej kumpeli stąd, przykładowo bo jest z biednej rodziny, ma złe oceny, albo bo nie lubiła jej matki lub ojca. Wiedziałem, że twoje życie to koszmar, że chciałaś być gdzie indziej, być wolnym człowiekiem. Tak to ja wspiąłem się do twojego okna w pokoju by cię zobaczyć. Robiłem to każdej nocy, kiedy tylko była okazja na aby cię zobaczyć. Widziałem jak się brałaś różne leki, aby się zabić, cięłaś się prawie każdej nocy. Aż pewnego dnia, gdy sprawdziłaś swoją szafkę i zauważyłaś, że nie ma w niej nic. Ani żyletki ani lekarstw. Więc przestałaś. Słyszałem jak planowałaś swą ucieczkę stamtąd, z piekła. I wkońcu to zrobiłaś - opowiedział mi wszystko to co wiedziała, wszystko.
Wziął moją rękę, podwinął rękaw i przypatrywał się moim bliznom. A ja nic nie zauważyłam. Kompletnie nic.
_____________________________________________________________________________________
Wiem jest krótki, ale nie mam weny, a nie chcę zaniedbać bloga, tak jak ostatnio.
Czytasz komentarz.
To przykre gdy widzę 20 wejść na bloga a nikt nie skomentuję proszę komentuj ;))
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;*